WOLNA PRZESTRZEŃ
Polska leży w niemieckiej strefie wpływów w ramach Unii Europejskiej. Jesteśmy dla Berlina znaczącym partnerem handlowym i dobrym miejscem lokowania kapitału. Owszem rozwijamy się dzięki niemieckim inwestycjom. Płacimy za to podrzędnością. Brakuje bowiem polskiego prywatnego kapitału, związanego z przełomowymi technologiami. Największą polską firmą jest Orlen, gdzie skarb państwa lokuje swoich kolesi.
A gdybyśmy tak stali się innowatorami? Dołączyli do awangardy projektowania sztucznej inteligencji, IT, robotyki, internetu rzeczy? Przeskoczyli tę przeklętą barierę średniego wzrostu i zaczęli tworzyć wartość dodaną? Polski prywatny kapitał zyskałby nową supertechnologiczną twarz i zaczął się pomnażać. Polska złotówka i banki poszłyby razem z nim. Na wschodnim kierunku nie ma konkurencji, bo Rosja się skompromitowała...Można wypełnić lukę. Wielki kapitał wycofuje się z Rosji. Zamordyzm autokratów oraz wojna wystraszyły obiecujące gałęzie biznesu. Zdolni informatycy uciekają z Białorusi i Ukrainy. Parę lat temu na Białorusi zaczęły powstawać ciekawe i bardzo dochodowe projekty IT. Bariera wejścia okazała się niewielka. Wystarczyły wykształcone talenty i ukierunkowanie ze strony państwa. Jednakże reżim Łukaszenki ostatecznie spłoszył zdolnych twórców. Rozeszli się po regionie. Duża część z nich trafiła do Polski. Zapewne podobnie będzie z Ukraińcami. Demograficznie i terytorialnie nie staniemy się państwem silnym. Jednakże możemy nadrobić te braki technologią i kapitałem ludzkim. To wymaga podniesienia nakładów na edukację, wsparcia dla polskiego kapitału w określonych branżach, stworzenia przejrzystej płaszczyzny prawnej, podatkowej i połączenia tego w całość, by zdolni inżynierowie i programiści nie uciekali dalej na Zachód. Inspirującym przykładem może być Izrael, posiadający nikłe terytorium i ludność, ale z drugiej strony dzięki technologiom i poparciu Stanów Zjednoczonych zyskuje niewspółmiernie doniosłe znaczenie w regionie. Jak moglibyśmy jeszcze uciec z niemieckiej montowni? Na pewno musimy zachować manewrowość w ramach Unii Europejskiej. Gdyby ziściły się plany Unii, jako unitarnego albo federalnego państwa to skończylibyśmy jako prowincja, taka inkarnacja Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Popatrzmy na mapę i perspektywę wyboru właściwej drogi. Jeśli pchanie się w objęcia francusko - niemieckiego tandemu nie wchodzi w grę, pozostają nam: Rosja, Chiny albo Anglosasi. Londyn dostał błogosławieństwo Ameryki, by powstrzymywać Rosję w Europie Wschodniej. Jako, że polityka zagraniczna USA koncentruje się bardziej na kierunku azjatyckim, Wielka Brytania przejęła inicjatywę w Europie i stała się amerykańskim krążownikiem. Anglia przy poparciu Waszyngtonu realizuje swoją dziejową politykę zagraniczną "Balance of Power", a więc rozbijania hegemona i agresora na kontynencie europejskim. Z jednej strony wyzwaniem jest agresywna Rosja, a z drugiej hegemonia niemiecko- francuska, tworząca jądro Unii. Znamienne, że to Wielka Brytania w Europie zdecydowanie przoduje we wspieraniu Ukraińców. Natomiast Francuzi i Niemcy stają przed pokusą ugody z Rosją. Gdyby Rosja ujarzmiła Ukrainę i nastał pokój Paryż i Berlin mogliby ustanowić na Bugu granicę unijno - rosyjską. Na lewo byłaby Unia, a na prawo Rosja, a między nimi handel. Nie potrzeba by było już Amerykanów, ani tym bardziej Brytyjczyków. Francuzi daliby armię i osłonę nuklearną, a Niemcy ekonomię. W tym scenariuszu Anglosasi opuszczają kontynent, gdzie usadowili się po zwycięstwie z 1945 roku. Rosjanie, Francuzi i Niemcy pozbywają się Amerykanów. Tutaj my stajemy przed ważnym ruchem. Pro-anglosaska Polska wbija klin zarówno w rosyjską ekspansję, jak i koncepcję sfederalizowanej Unii Europejskiej. Warszawa słusznie dostrzega dwa największe i w pełni suwerenne siły Zachodu: Stany Zjednoczone oraz Zjednoczone Królestwo. Anglosasi nie podlegają nikomu i nie muszą ustalać z nikim kompromisów. To siły morskie, które chcą utrzymać wpływy uzyskane jeszcze po zwycięskiej II wojnie światowej. W ich optyce UE nie powinna stać się mocarstwem Zachodu, ani też Rosja nie może stać się mocarstwem Wschodu. Polska ma zatem duże znaczenie i zbieżne interesy. Anglosasi mogą dostarczać politycznego wsparcia, abyśmy nie utknęli w niemieckiej Mitteleuropie ściśnięci i przegłosowani na forum unijnym, jako ci zaściankowi Polacy. Idąc dalej i oddając się już bardziej życzeniowemu myśleniu, a nawet marzeniom, moglibyśmy odtworzyć ideę Rzeczpospolitej wielu narodów ze stolicą w Warszawie. Jeśli międzynarodowy ład uległby dalszej erozji, wtedy przy agresywnej Rosji państwa: Litwa Łotwa, Estonia, Ukraina, a może i w dalszej perspektywie Białoruś mogłyby zostać postawione przed wyborem: ściślejsza współpraca pod auspicjami Warszawy albo śmierć. Rosja chce zdelegalizować uchwały ZSRR przyznające niepodległość byłym republikom radzieckim. Zatem dla Moskwy: Litwa Łotwa Estonia, Ukraina i Białoruś będą tylko zbuntowanymi regionami. Gdyby kraje bałtyckie miały opierać się Rosji w pojedynkę, zostałyby wchłonięte w dwa dni. Najbliższym, najpewniejszym oraz najdogodniejszym punktem oporu jest Polska, która może związać ze sobą te kraje w jeden blok. Ostatnio brytyjski premier zaproponował alternatywę dla Unii Europejskiej, zwłaszcza wespół z Polską, Ukrainą, krajami bałtyckimi. Patrząc z perspektywy Londynu a także z Waszyngtonu taka "I Rzeczpospolita" zapewniłaby morskim, anglosaskim siłom blokadę na kontynencie w Eurazji, powstrzymując trzy ekspansje: niemiecko - francuską, rosyjską i chińską.
0 Comments
Leave a Reply. |
Za wolność
|