WOLNA PRZESTRZEŃ
Co Anglosasi, szczególnie Brytyjczycy, zyskaliby na sfederalizowanej prężnej UE, opartej na dominacji ekonomicznej Niemiec?
Wielka Brytania już dawno nie jest wielka, ani nawet duża. Owszem jest silnie zurbanizowana i zagęszczona ludnościowo. Jednakże jej znaczenie polityczne w świecie coraz szybciej odchodzi w zapomnienie. Londyn po 1945 r. stracił kolonie, status mocarstwa, a także dominacje ekonomiczną w Europie (wyprzedzony przez RFN). W 2021 roku Wielka Brytania już nie gra o to, by być mocarstwem. W świecie anglosaskim liczą się tylko Stany Zjednoczone, a za nimi reszta anglojęzycznych państewek w tym Zjednoczone Królestwo. Londyn musi uchronić się jeszcze przed separatyzmem Szkotów i nie stracić Irlandii Północnej, a w polityce międzynarodowej zachować pozycję europejskiego pierwszoligowego gracza. Innymi słowy Anglii grozi spadek i zostanie anglosaskim zadupiem na miarę VIII wieku; tylko tym razem lewackim z uprzywilejowaną kastą mniejszości etniczno- seksualnych. Do czasu Brexitu i przed Traktatem Lizbońskim Londyn mógł odnaleźć się w unijnej polityce: równoważyć zapędy federalistyczne i wchodzić w porozumienia z krajami opozycyjnymi wobec hegemonistycznych zapędów Niemiec czy Francji. Lata 2009 - 2021 drastycznie zmieniły sytuację. Wielka Brytania znalazła się poza UE. Natomiast w Berlinie tworzy się rząd eurofederalistów, którzy wespół z proeuropejskim Macronem i rządami krajów Beneluksu, będzie dążyć do europejskiego superpaństwa. Zatem do wrót Anglii wraca upiór Napoleona i Hitlera, przebrany w nowe (niewojskowe) lecz ekonomiczne szaty. Wszystko to, z czym zmagał się Londyn przez ostatnie 300 lat (hegemon na Zachodzie kontynentu) dzieje się. Silne Niemcy zjednoczone w 1990 r. wbrew Anglikom (Thatcher była przeciw); scalają dalej Europę pod swoje dyktando. Tym razem bez krwi i żelaza, czy kolb karabinów. Wystarczy ekonomia i pragmatyczna ofensywna polityka. Anglia zaś zostaje na wyspach sama. Irlandia - proeuropejska. Szkocja (jeszcze w królestwie) - proeuropejska. Irlandia Północna - zaczyna być proeuropejska, bo republikańscy, irlandzcy katolicy powoli już przeważają. Może skromniutka Walia ostanie się, by następca tronu mógł dumnie jeszcze ogłaszać się Księciem Walii. A może jednak lewacy z Labour, po przejęciu władzy, wprowadzą republikę i nawet po księciach będzie pozamiatane. Czego może Londyn doświadczyć od zjednoczonej, zwartej Unii Europejskiej? Dalszej marginalizacji, a nawet wasalizacji. Oni już są petentem w Ameryce. Jeśli spełnią się oczekiwania europejskich i niemieckich zielonych oraz liberalnej lewicy, UE będzie zmierzać w stronę jednolitego organizmu z własnym rządem parlamentem, armią i walutą. Dla Anglii będzie oznaczało, że stanie się popychadłem między mocarstwami: USA a UE; uzależnionym buforem albo próżnią, dryfującą w strefie wpływów politycznych i ekonomicznych jednych oraz drugich. Anglicy będą znaczyć mniej niż Australia, znajdą się gdzieś na poziomie siły Nowej Zelandii. A jak zjednoczoną politycznie Europę widzieliby Amerykanie. Oficjalnie Obama, a teraz Biden woleliby żeby Europejczycy wzięli obronę kontynentu na własne barki, a wtenczas USA skoncentrowałyby się na Azji. Naprawdę? Chcą pozwolić, by za nie więcej jak 100 lat Niemcy zbudowali w Europie przeciwwagę Ameryki? Chcą tę strategię i wizję zafundować wnukom? Wygrane dwie wojny światowe i dobrowolne zrzeczenie się obecności na terenie dawnego, doszczętnie pokonanego wroga? Porzucenie cennych baz wojskowych oraz utracenie przyczółku w cywilizacyjnym sercu Europy? Nie wierzę w oficjalne komunikaty amerykańskiego rządu. Bardziej wziąłbym pod uwagę to co "wymsknęło" się pani Nuland z administracji Obamy podczas kryzysu ukraińskiego w 2014 roku: "Fuck the EU". Ciekaw jestem, czy Łukaszenko mówiąc: "Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przygotowują plany zniszczenia Unii Europejskiej, przy udziale Polski", nie ma jakiś kontrolowanych przecieków od rosyjskich i białoruskich służb wywiadowczych? Owszem słowa Baćki brzmią jak planowa dezinformacja i prowokacja aby zepsuć teraz szyki Zachodowi. Z drugiej strony, czy zespolona politycznie i wojskowo UE jest na rękę Anglosasom? Dla Anglii to po prostu ostateczny koniec znaczenia międzynarodowego, w tym problemy z Irlandią Północną i możliwa utrata Szkocji. Dla Ameryki nowy rywal obok Chin; inkarnacja wielkich Niemiec i trochę Francji w szatach europejskich i na gruncie gospodarczym; bardzo groźny rywal handlowy. Polska znów może się przydać Anglosasom. Piszę to bez sarkazmu i beznamiętnie. Jesteśmy tylko pionkiem w rękach, tych którzy albo nie chcą spaść do drugiej ligi, albo nie chcą mieć wielkiego ekonomicznego, handlowego rywala. Moglibyśmy być dla nich dynamitem, tudzież koniem trojańskim, bądź wirusem, aby zainfekować UE od środka. Owszem wiek temu nie wyszliśmy dobrze na anglosaskich gierkach, ale czy teraz to takie złe?
0 Comments
Leave a Reply. |
Za wolność
|